Życie w Wałbrzychu

W opinii p. Heleny jednak reemigranci z Francji mieli w Wałbrzychu większą „Francję niż we Francji” za sprawą wspomnianej kultywacji tejże kultury. Ciekawe, że zachowywano odpowiednią kulturę wypowiedzi. np. oprócz samego „Merci”, należało powiedzieć także „Madam” (dla mężatek) lub „Mamuaselle” (dla niezamężnych).

Liczni przyjezdni z Francji wciąż trzymali się razem i rozmawiali w tymże języku, dlatego przez pewien czas utrzymywał się dystans. Z czasem jednak nawiązał się dialog i reemigranci starali się być bardziej zrozumiali dla innych Polaków, a z drugiej strony wzbudzali duże zainteresowanie swoimi wydarzeniami i zabawami związanymi z kulturą francuską, dlatego w naturalny sposób obydwie grupy zaczęły żyć przyjaźnie. Helena Draus

Sam Wałbrzych był „małą Francją” – według relacji Pani Marii bardziej niż jakimkolwiek polskim mieście. Na pewno można było słyszeć bardzo dużo języka francuskiego na ulicach.

P. Maria była zaangażowana w „Towarzystwo przyjaźni Polsko-Francuskiej”, a także pomoc w Bibliotece na Starym Zdroju. Wspomniane towarzystwo organizowało konkursy o nazwie „Poezja i Proza Frankofońska”, które odbiły się szerokim echem pomimo braku wsparcia projektu przez zewnętrzne struktury. Laureaci konkursu z sukcesami przechodzili do kolejnych ogólnokrajowych, a następnie międzynarodowych etapów. Warto nadmienić o udziale w chórze o nazwie „Frankofonia” – i to przez 30 lat.

Pierwsze powojenne lata i działalność młodzieży. Ze zbiorów Eugenii Oleksy (3, 4), Jana Smolarza (2) oraz Danieli Wiśniewskiej (1).

5. Fotografia rodzinna ze zbiorów Czesławy Włodarczyk

6, 7. Dokumenty pokazujące początek zatrudnienia w Polsce (5 ze zbiorów Łucji Nowak) oraz początki związane z nowym lokum (spis majątku ruchomego na przydzielonym mieszkaniu, ze zbiorów Z. Jóźwiakowskiego).